Zenek w świątyni Sztuki
Nigdy w teatru próg już nie wstąpię
Współczesna, obca jest mi „kultura”
Gliński i Parnas? Zaprawdę wątpię
Zamiast ambrozji trująca mikstura
Kurtyna w górę, Zenek na scenie
Muz wypatrują oczy sokole
Z oddali płynie anielskie pienie,
Zielone oczy, no ja pierdolę…
Odpuść Apollo, odeszły muzy
Erato z Klio zeszły ze sceny
Za Talią poszły komedii tuzy
Tu nie ma ducha Tu nie ma weny.
Może uchronić się da Operę
I filharmonii nie da ześwinić
Według Glińskiego to duperele
Odda Kurskiemu, on wie co czynić.
kuplecik o zielonych oczach w teatrze
Z miasta łodzi idą wieści
I to nie jest fajnie
Bo to w pale się nie mieści
Teatr zmienią w stajnie
I refrenik:
Te oczy te oczy zielone…
Ja pierdolę…..
Te wieczory i noce szalone
W stodole……
Zmienią scenę w klepisko
Kiedy Zenek wkroczy
Ciul tam Hamlet będzie disco
I zielone oczy
I refrenik
Te oczy te oczy zielone…
Ja pierdolę…..
Te wieczory i noce szalone
W stodole……
Kiedyś wiersze trafiały pod strzechy
Lud na wiedzę był napalony
Dziś prostactwo ma nowe uciechy
Słoma w buty i wio na salony
I refrenik
Te oczy te oczy zielone…
Ja pierdolę…..
Te wieczory i noce szalone
W stodole……
Naznosili słomianych chochołów
w garnitury ich wystroili
Ministrami zrobili matołów
By w narodzie kulturę zabili
I refrenik
Te oczy te oczy zielone…
Ja pierdolę…..
Te wieczory i noce szalone
W stodole……
Z Zenków różnych gwiazdy zrobili
By w świątyni sztuki nasrali
Do teatru barachło wpuścili
Gliński z Kurskim nas na to skazali
I refrenik
Te oczy te oczy zielone…
Ja pierdolę…..
Te wieczory i noce szalone
W stodole…
„Oda do Ody do Radości”
1.Gdy mnie wkurwienie nagłe bierze
Mam panaceum na te złości
Odtwarzacz włączam w komputerze
I słucham Ody Do Radości
2.Idą naziole, butni, prości
Wolności glanem dają kopa
Ja słucham Ody Do Radości
A w moim sercu jest Europa
Refren:
Europejczycy, wino pijmy
Wolność na zawsze nie jest dana
Ideałami swymi żyjmy
I wznieśmy toast za Schumana
3.Chcą w stepy Azji nas zagonić
I zabrać resztki nam wolności
My ideałów będziem bronić
Słuchając Ody Do Radości
4.Nasze braterstwo i wartości
To dla ciemnoty duży kłopot
Przesłanie Ody Do Radości
Błękitnej flagi cichy łopot
Refren:
Europejczycy, wino pijmy
Wolność na zawsze nie jest dana
Ideałami swymi żyjmy
I wznieśmy toast za Schumana
5.Chcą nas poróżnić i rozgonić
Zostaną po nich w polu kości
Z błękitną flagą w mocnej dłoni
Z dźwiękami Ody Do Radości
6.Wolność i pokój to wartości
Co szczęście i dobrobyt dają
Słuchamy Ody do Radości
Niech nasze wnuki też słuchają.
Refren:
Europejczycy, wino pijmy
Wolność na zawsze nie jest dana
Ideałami swymi żyjmy
I wznieśmy toast za Schumana
Wesoła piosenka wulgarna
Tłusty czwartek, słodkie dziś
żywnościowe racje
***** PiS, ***** PiS
I Konfederację
Gwiazdek mamy pięć i trzy
Ośmiu gwiazdek związek
Reżimowi wyrwać kły
Mamy obowiązek
***** PiS, ***** PiS
Ziobre i Gowina
No i Jarka ***** tysz
tego skur***yna
Julia zupę mieszać ma
Niech warzy zagrychę
Z trybunału gonić trza
Staszka oraz Krychę
***** PiS, ***** PiS
Ziobre i Gowina
No i Jarka ***** tysz
tego skur***yna
Goebbels patrzy w tevałpe
Ktoś tam przerósł jego
Do cholery, jak to łże!
***** też Kurskiego
***** PiS, ***** PiS
Ziobre i Gowina
No i Jarka ***** tysz
tego skur***yna
Przyzwoitość wrócić czas
Na pewno się uda
Pogonimy w PiSdu was
Siedzieć będzie Duda
***** PiS, ***** PiS
Ziobre i Gowina
No i Jarka ***** tysz
tego skur***yna
Ballada dziadowska o pewnej Kai – zbieżność nazwisk ze znają celebrytką antyaborcyjną przypadkowa
Na łeb garnek nałożyła
I przycięła włosy
Moc tajemna ją spowiła
I słyszała głosy
Były głosów całe chóry
Z macic wyuzdanych
to zarodek krzyczał który
był wśród tych skazanych
Kaju ratuj mnie niebogę
Łkał Kai do ucha
Bo mnie chwycą szczypce srogie
I wyciągną z brzucha
Ani mózgu ani twarzy
Nie ma ten zarodek
Ale cudem sobie gwarzy
Z samą Kają Godek
Marszów chce zabronić tęczy
In vitro zakazać
Pod figurą Kaja klęczy
Wymodli zaraza…
Ballada dziadowska o kucharce Julii i niewyrośniętym Jarku – wszelkie podobieństwa niezamierzone choć… kto wie.
Julia mięso pokroiła
I tłukła kotlety
Tłuczkiem raźno schaby biła
Wrzasnęła o rety!
Ale ze mnie durna pała
Krzyknęła kucharka
Przecież wyrok wydać miała
Z polecenia Jarka
Stach i Krysia przybieżeli
Niech drży ten kto młody
Choćby nie wiem jak nie chcieli
Rodzić będą płody
Płody bardzo zniekształcone
Bez mózgu i twarzy
Będą teraz urodzone
O tym Jarek marzy
Osiem gwiazd na niebie
Oraz błyskawica
To idzie po ciebie
Wkurwiona ulica
Gdy wkurwisz dziewuchy
Nie licz na ochronę
Kordony przełamią
Dziewczyny wkurwione
Ballada dziadowska o pewnej Kryśce ( wszelkie podobieństwa niezamierzone choć…)
Płaszczę dudę w swym fotelu
Bom zwykła hołota
Kryśka obiad żre w hotelu
Dupsko mocząc w błotach.
Łyka Krycha ósme danie
By nie pomrzeć z głodu
Ona to – lewackie dranie
Czyni dla narodu
Wszystko u nas narodowe
Chylę przed tym głowę
Krysi ciało barokowe
Też jest narodowe
Zapełniona ciałem wanna
Obok z winem czarka
Zapłonęła ogniem panna
Z miłości do Jarka
Niczym w febrze drżały kości
Tak kochała karła
I w efekcie tej miłości
Kolację pożarła
Ogień, alarm ogłoszono,
Zgasić się nie dało
Wodę lali na jej łono
A jej wciąż się chciało.
Nie ma o co tu się droczyć
Hołoto lewacka
Jak się Kryśka chce pomoczyć…
Skoczysz jej na wacka.